czwartek, 8 grudnia 2011

Rozdział 3



- Olka, hejjj Olkaa!
Ktoś mnie wołał, niewątpliwie. Słyszałam także hałas, jakby ktoś w coś walił. Co za głupi sen! Sen? Otworzyłam oczy, którym ukazał się mój pokój. Ale nadal słyszałam wołanie. Co jest?! Dopiero teraz zorientowałam się, że ktoś puka do drzwi. Przeciągając się i przecierając oczy wygramoliłam się z łóżka. Jak to Daria zabiję. Dość, że wczoraj zrobiła sobie ze mnie kumpelę na posyłki, to jeszcze budzi mnie tak wcześnie i to w sobotę. To jedyny dzień, w którym mogę odespać ciężki tydzień. Przekręcając klucz w zamku wyjrzałam przez judasza. To co zobaczyłam trochę mnie zaskoczyło. To był Krystian.
-No otworzysz w końcu czy nie?! - dostrzegłam jego uśmiech, kiedy wypowiadał te słowa. Ciekawe czego chciał? Przecież oddał mi notatki i byliśmy kwita.
-Już, już. - uchyliłam drzwi tak, aby zobaczyć chłopaka. - Co jest?- posłałam lekki uśmiech w jego stronę.
-Yyy...-zmierzył mnie od stóp do głów. O cholera. Zatrzasnęłam przed jego nosem drzwi, bo zdałam sobie sprawę, że nie zmyłam maseczki na noc. Wyglądałam jak zielony ufoludek, nic dziwnego, że zabrakło mu języka z buzi.
-Czekaj chwilę ! -krzyknęłam do niego biegnąc do łazienki. Szybko zmyłam to z siebie, ogarnęłam włosy i zarzuciłam bluzę na piżamę. Teraz mogłam jako tako otworzyć mu drzwi.
-Co jest? - uniosłam brwi kiedy on wszedł jakby do siebie i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
-Do twarzy Ci w zieleni. - zachichotał, a ja sprzedałam mu kuksańca. -Wczoraj wieczorem było przytulniej, nie sądzisz?- popatrzył na mnie z uśmieszkiem cwaniaczka.
-Może biorąc pod uwagę fakt, iż widziałeś mnie bez koszulki?- zaopanowałam retorycznie starając się włożyć w to jak najwięcej sarkazmu.
-Całkiem możliwe. - zachichotał melodyjnie.
Odwrócił moją uwagę. Co on robił u mnie o...? No właśnie. Spojrzałam na zegarek, a w głowie narastała frustracja. Była 7.59.
-Ty ! Czego chcesz? - podeszłam bliżej niego, aby dostrzegł moje zdenerwowanie.- Jest rano ! Wcześnie rano !
-Mała...spokojnie. - podniósł ręce w obronnym geście cofając się o krok - Przepraszam. Myślałem, że jesteś porannym ptaszkiem. Do tej pory byłaś długo przed zajęciami na uczelni i pomyślałem, że nooo...już nie śpisz...yyy...no weźź noo nie patrz na mnie takim wzrokiem. - był poważny. Jejku. Czy serio tak sie tym przejął?
-Niby jakim? - wybuchłam śmiechem.
-Jakbym Ci mamę naleśnikiem zabił. I nie śmiej się. - po czym sam mi zawtórował i się rozluźnił.
-Dobra dobraa...starczy tego dobrego. - W tym momencie zadzwonił jego telefon.
-Tak? - chwila ciszy - Co? Mała, zaraz będę. Poczekaj na mnie. - I się rozłączył. Spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Tak jakby walczył sam ze sobą.
-Muszę iść. Przepraszam. Miło było.
I zniknął za drzwiami. W uszach jeszcze słyszałam słowo 'mała'. Hmm...no tak. Pewnie spieszył się do dziewczyny. W sumie Krystian wydawał się na prawdę miły. Jeszcze wczoraj myślałam, że nie zdołam się zaaklimatyzować i znaleźć przyjaciół. Ale chyba się myliłam. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu i zaczęłam robić sobotnie porządki. Było to potrzebne, biorąc pod uwagę fakt, iż wszędzie walały się książki i notatki. Zajęło mi to 1,5h. Dopiero wtedy przypomniałam sobie o Darii. Kurczaki. Na prawdę nie rozumiałam już jej zachowania. Chciała mnie wykorzystać czy mówiła serio? Pożyjemy zobaczymy. A co do numeru do Łukasza. Dam jak ją spotkam. Na szczęście nie miałam jej numeru tak jak ona mojego, co podnosiło mnie na duchu.
Resztę dnia zamierzałam spędzić na pełnym relaksie. Kiedy już miałam dość siedzenia w pokoju, postanowiłam pójść na zakupy. Moja lodówka świeciła pustkami.
Spakowałam do torebki portfel, telefon, klucze od mieszkania, a w moich uszach pojawiły się słuchawki wydobywające dźwięki bez których nie wiem jakbym przetrwała na tym świecie. Muzyka napawała mnie szczęściem jak i smutkiem. Była ze mną zawsze kiedy tego potrzebowałam. Niosła ukojenie.
Nagle jakaś siła, nie wiadomo skąd kazała mi się odwrócić. Postanowiłam pójść pewną małą uliczką, żeby skrócić sobie drogę. Teraz czułam, że to był zły pomysł. Po plecach przeszedł mnie dreszcz. Miałam uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Jakieś niewidzialne oczy nie pozwalające siebie zauważyć. Mimo, iż było południe i promienie słońca oświetlały wszystko wokół nadając otoczeniu przyjazny wygląd, to jednak coś podpowiadało mi, że nie jest tak kolorowo jak mogłoby się wydawać.
-Olka! Opanuj się. Jest dzień. Nikt Cie nie śledzi.
To na pewno Daria. Zachciało jej się żartów. A ponoć miała być moja przyjaciółką. Ale mówiąc szczerze spodziewałam się tego. Wyłączyłam muzykę i wraz z tą chwilą usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Mimowolnie odwróciłam się, aby zaraz po tym ujrzeć twarz młodego chłopaka. Skądś go kojarzyłam, ale teraz nie byłam w stanie się tym przejmować.
-Proszę, proszę. Znów się spotykamy. - powiedział z nutą tajemniczości w głosie, po czym z jego gardła wydobył się śmiech sprawiając, że się wzdrygnęłam. Zauważył to, a w jego oczach pojawiły się iskierki podekscytowania.




Z lekkim oporem oto kolejny rozdział.
Według mnie jest taki bezpłciowy, ale ostatnimi czasy nie miałam weny. ; /
 Mam nadzieję, że się poprawię.
Miłego czytania. ; ))
Justrememberme :* 

1 komentarz: