niedziela, 27 listopada 2011

Rozdział 2

 


Mocno usadziła mnie przy stoliku gdzie zasiadły jej klony.
- Olciu nasza kochana - te słowa przyprawiły mnie o mdłości - chciałybyśmy cię przeprosić, wiemy, że swego czasu nie układało się między nami najlepiej, ale chcemy zacząć wszystko od nowa. Co ty na to skarbie?
Oniemiałam, chyba pierwszy raz w życiu kompletnie nie wiedziałam co mam powiedzieć i zrobić.
- Yyy.. Bardzo mnie zaskoczyłyście, skąd ta decyzja?
- Może wyglądamy na takie co serca nie mają, ale źle nam było z tym, że non stop się kłócimy. Zapewniamy o dobrych intencjach.
Chciałam jak najszybciej opuścić miejsce, w którym się znalazłam, więc przystałam na ich propozycję, może akurat nie są takie za jakie je uważałam?
- A tak przy okazji, widzisz tego chłopaka co stoi za ladą? - wskazała blondyna z fryzurą, która wydała mi się śmiechna. On nie wie, żę wymyślili już coś takiego jak grzebień czy szczotka do włosów? - pomyślałam.
- No tak, a co z nim? - zapytałam, niby z ciekawością.
- Widzisz kotku.. to jest Łukasz, znam go z naszej uczelni. Okropnie mi się podoba, a widziałam jak na ciebie patrzy, może będziesz tak uprzejma i załatwisz mi jego numer?
Aaa, tu jest pies pogrzebany. Mogłam się tego wcześniej domyślić! Tak nagle chciała się zaprzyjaźnić?! Jak mogła mi przejść nawet taka myśl, Olka, ty naiwniaro!
- Taa, jasne, jeśli jest tak jak mówisz to czemu nie? - Uśmiechnęłam się, ale chyba nie do końca szczerze, bo zauważyłam mały grymas na twarzy dziewczyny, choć może ona ma tak naturalnie? Nie przyglądałam się przecież.
- Więc może ruszaj od razu? Nie wiadomo ile jeszcze będzie stał za tą ladą.
- Może lepiej innym razem? Skapnie się, że coś planujemy.
- haaah, Olciu, ale to nie było pytanie ani prośba ;]
Na nowo przeszły mnie dziwne dreszcze.
- Zmieniłam zdanie, jednak pójdę teraz. Napiszę ci potem jak poszło.
- Pamiętaj tylko, iż on należy do mnie! - zamruczała jeszcze coś pod nosem do przyjaciółek, ale ja już nie słuchałam.
Zadowolona, że mogłam nareszcie odejść od nich i uciec od rozmowy znów stanęłam w kolejce.

Marta. - Daria, a ona ma twój numer?
Daria - Idiotko! Musi mieć, bo ma napisać co z moim Łukaszem nie?! Mózg jest po to żeby go czasem urzyć!
Magda - On nie jest jeszcze tak do końca twój, ale na pewno będzie.
Daria - Zamilcz! Najlepiej obydwie się już zamknijcie, bo głowa mnie boli od waszego ględzenia.- złapała się za skronie, schylając głowę co jeszcze zdążyłam zauważyć.

Bezsensownie szukałam obiektu, na którym mogłabym skupić swoją uwagę, bym nie musiała patrzeć się na nie. Stojąc tak chwilę nadeszła w końcu moja kolej.
- Co podać? Ooo.. znowu ty? Aż tak zerwaną noc miałaś?
- No powiedzmy, ale teraz naszła mnie ochota na coś słodszego - mimowolnie uśmiechnęłam się, choć w głowie i tak dudniła mi myśl o tym, że Daria mnie bacznie obserwuje.
- hmm.. Coś słodszego mówisz? Mogę polecić ten sernik bądź to tiramisu - wskazał na ciasta, które wyglądały na prawdę smacznie.
- Zapakuj mi na wynos tiramisu ok? - starałam się utrzymywać uśmiech na twarzy.
- Pewnie, dla takiej ślicznotki wszystko. - O boże, będą idealnie do siebie z Darią pasować, poirytiwałam się. Gdy chłopak pakował ciasto, ja cały czas myślałam jak załatwić jego numer, muszę to zrobić, bo inaczej ona mi nie da żyć!
- Proszę, mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. - wyszczerzył się jakby myślał, że jeden uśmiech wystarczy do tego, abym padła mu do stóp. Zapomnij człowieku!
- Tak, ja też chciałabym sie jeszcze z tobą kiedyś..- wypowiedziałam z naciskiem na to słowo - zobaczyć, może wymienimy się numerami na dobry początek? - powiedziałam bardziej przez zęby i sztucznie się uśmiechnęłam, ale on chyba tego nie zauważył.
- Jak najbardziej! - po czym podał mi swój numer, a ja jeszcze zapisując go w telefonie, szybko poinformowałam o pilnej potrzebie wyjścia. Dłużej nie tłumacząc, pośpieszyłam w stronę drzwi.
No, w sumie to nie było tak źle, mam jego numer, on mojego na szczęście nie, wszyscy są zadowoleni, w szczególności Wiedźma będzie, teraz szybko do pokoju, marzy mi sie porządna kąpiel i zasłużona chwila odpoczynku.
Pogrążona w soich myślach zmierzałam w stronę wyjścia. Wszystko pewnie by sie udało, gdyby nie jakiś albo tak zaspany, albo zaćpany koleś! W dodatku wytrącił mi z rąk moje ciasto, na które na prawdę miałam chętkę.
- Jak łazisz! Zalecane pół dawki mniej, bo już nawet dobrze nie widzisz! - Powiedziałam najbardziej obraźliwie jak umiałam. Następnie zaczęłam zbierać pozostałości z mojej przekąski, a on schylił się żeby mi pomóc.
- Ejj, wyluzuj, przepraszam, miałem bardzo ciężką noc.. - nie pozwoliłam mu dokończyć zdania.
- A mnie bardzo interesuje co ty w nocy robiłeś, na następny raz uważaj! - Wtedy chłopak przypadkowo złapał za tę samą część chusteczki co ja. Przytrzymując tak dłoń popatrzył się na mnie, nasz wzrok sie spotkał i w tym momencie zauważyłam niemal,że błękit jego idealnych tęczówek.
Chłopak, widząc mój zastój,  uśmiechnął się, gdy w końcu zorientowałam się wyrwałam dłoń z jego dotyku, który tak mnie zaintrygował.
- Nie pozwalaj sobie. - wysyczałam.
- Wybacz, to było nieumyślnie. Jeszcze raz cię przepraszam, jeśli to pomoże mogę odkupić ci ten kawałek.. tiramisu?
- Daruj sobie. -  Dokończyłam zbierać nierozpoznawalne ciastko i wyszłam, mierząc jeszcze chłopaka wzrokiem.
- Poczekaj, maszz..  - Nie dokończył, gdyż nie czekając ani chwili dłużej wyszłam. Co za idiota, na prawdę nabrałam ochoty na odrobinę słodyczy, co tam, że pójdzie mi w tyłek albo biodra.
Idąc tak dziwiły mnie spojrzenia ludzi na ulicy, ducha zobaczyli czy jak?! Niech się na siebie patrzą. Obserwował mnie chyba każdy kogo mijałam. Chwilę później udało mi się dotrzeć do akademickiego pokoju. Nie czekając ani chwili dłużej pośpieszyłam do łazienki gdzie wisiało moje ukochane, wielkie lustro.
- No ładnie! Już wiem dlaczego się tak gapili! - Powiedziałam sama do siebie, gdyż w niekorzystnym miejscu miałam ciemną plamę od mojego niedoszłego deseru. Ze złości nawet go nie zauważyłam.
- Ale wstyd, niech ja go jeszcze kiedyś spotkam - zaśmiałam się po czym zdjęłam ubrudzoną bluzkę , rzuciłam w kąt i rozpoczęłam przygotowania do wzięcia solidnej kąpieli. Wszystko już było gotowe, więc zaczęłam ściągać z siebie powoli ubrania, gdy usłyszałam, że ktoś wszedł do mojego pokoju. Zapięłam szybko guzik w spodniach i zaciekawiona szybko wyszłam z łazienki. Zobaczyłam dosyć postawnego, ciemnookiego bruneta. Jeśli dobrze się orientuje do był Krystian. Poznaliśmy się ostatnio. Przeprowadził się tutaj z rodziną i chodzi ze mną na zajęcia. Kolega, bo powiedzmy, że tak mogę go nazwać wydał mi się troszeczkę zażenowany, a temu co znowu? O boże! Zrozumiałam, iż przygotowując się do kąpieli zdjęłam zabrudzoną bluzkę i stałam przed nim w moim białym, koronkowym staniku, który mógłby się wydać dosyć wyzywający.
- Olu, rozumiem, że masz piękne ciało, to widać, ale zakryj się proszę, bo jeszcze się zakocham - zaśmiał się ironicznie.
- No bardzo śmieszne, czego chcesz? - zakryłam się bluzą, leżącą na krześle.
- Przyniosłem ci notatki. Porzyczyłaś mi je ostatnio pamiętasz? - pokazał mi zbiór kartek, trzymanych w prawej dłoni.
- aa! oczywiście, dzięki. - Uśmiechnęłam się, ale tak na prawdę chciałam go jak najszybciej wyprosić i dokończyć to co zaczęłam.
- No nic, widzę, że jesteś zajęta, nie przeszkadzam już, do zobaczenia jutro. - wychodząc, posłał mi jeszcze wesoły uśmiech. Niestety muszę przyznać, że ten rządek równiutkich, białych ząbków robił wrażenie.
Gdy opuścił mój pokój w końcu mogłam mieć chwilę tylko dla siebie. Zamknęłam drzwi na klucz, wzięłam wyczekiwaną kompiel i w maseczce na buzi położyłam się do łóżka.Rany niech ten dzień się już skończy! Nie spostrzegłam nawet kiedy, a zasnęłam. 


 

  No to mamy rozdział 2 ;P 
Na wstępie chciałabym podziękować za pierwsze komentarze. 
Bardzo się cieszę , że opowiadanie się podoba,
 to co napisałyście podniosło mnie na duchu.
Dziękuję, Justrememberme. ;*

1 komentarz: